Wszystkie rozterki, które mi towarzyszyły były jak najbardziej uzasadnione. To była naprawdę trudna decyzja, zwłaszcza od strony finansowej. Ogrom prac jakich wymagało auto mógł niejednego przytłoczyć.

Oddać na złom i płakać, czy robić, płacić i też być może płakać. To nie było łatwe, chyba jedynie taki szaleniec jak ja mógłby to zrozumieć…



Dziś z perspektywy czasu nie żałuję, bo widok autka wracającego do życia jest wielką radością. Ile potrzeba było cierpliwości, ile czasu i wyrzeczeń, by móc doczekać tej radosnej chwili. Ile myśli biegło w kierunku autka pozostawionego na lata w warsztacie, ile trosk, ile zmartwień, ile zwątpień… to może wiedzieć tylko ten co z czystej potrzeby serca powziął taką decyzję, nie mając ani wsparcia, ani pomocy, ani wielkich pieniędzy…
Dlatego podziwiam i szanuję ludzi, którzy odbudowują autka nie dla korzyści majątkowej, ale z potrzeby płynącej z serca, z pasji…  Podziwiam ich zapał, silną wolę, wytrwałość i nieugiętość. Oni i także ja, mamy możliwość odczuć jak bezcenna jest radość z powrotu autka do życia, która wynagradza wszelkie trudy.


Pokochałam moje autko i nie mogłam postąpić inaczej. Dziś siedząc nad klawiaturą sięgam myślami do chwil sprzed lat… próbuję opisać jak wracało do życia… mnóstwo myśli, wspomnień, tysiące fotek…


Jak-się-zmieniała


Dodaj komentarz

Bądź pierwszy!


wpDiscuz