Najpiękniejszy miesiąc w roku także w warsztacie pozwala cieszyć się pięknem majowych dni. Jest tu jakoś weselej i optymistyczniej niż zwykle. Nawet ptaki ćwierkają radośniej jak w mieście. A może tylko mi się wydaje, gdy patrzę jak mój samochód z każdym dniem zmienia się na lepsze. Z tego też powodu jestem tu częściej, niż to poprzednio bywało.

 
W maju roboty posuwają się do przodu i widać kilka małych kroczków lub jak kto woli jeden duży.
Moje auto poddane zostało wypiaskowaniu podwozia. Następnie podwozie zostało pokryte podkładem reaktywnym w kolorze czerwonym. Podkład wchodzi w reakcję z blachą i zabezpiecza ją. Niestety podczas piaskowania pordzewiałe tarcze kotwiczne nie wytrzymały i pojawiły się w nich dziury. Na razie pozostawiam je, gdyż kupienie nowych do tego auta nie jest łatwym zadaniem. Potem zajmę się szukaniem tarcz i z czasem je wymienię. Za jakiś czas trzeba będzie także wypiaskować wahacze i inne elementy podwozia, ale na razie to co teraz zostało zrobione to i tak dużo.



Na podkład reaktywny zostaje nałożony podkład akrylowy, a następnie konserwacja w postaci jasnoszarej pasty. Jest ona bardzo podobna do tej stosowanej fabrycznie, gdzie moja Omega miała konserwację podwozia w kolorze także szarym, tylko nieco ciemniejszym. Jasne podwozie będzie wyglądało ładnie. Po zakończeniu konserwacji będzie można wreszcie wymienić przewody hamulcowe, założyć nowe tarcze i klocki. Póki co stare oryginalne zaciski hamulcowe trzeba wyczyścić z rdzy i pomalować.



Zapada decyzja o zdjęciu haku, bo w sumie po co hak w klasyku? Przez te kilkanaście lat, które jest u mnie nigdy go nie użyłam i chyba nie użyję. Nie pozbywam się jednak oryginalnego haka, zabiorę go do garażu, nigdy nic nie wiadomo.



Wciąż szukam oryginalnego wygłuszenia, ale sprawa jest bardzo trudna. Używane wygłuszenie jest w podobnym stanie jak moje. W zasadzie to używane jest niedostępne. Nowego także nie ma. Dzwonię do Opla z prośbą o numery katalogowe. To pozwoli mi szukać części na stronie www.opelclassic, gdzie czasami nawet nie ma rysunków tylko sam numer katalogowy. Niestety tam też nie ma kompletu części wygłuszenia wnętrza, tylko niektóre elementy. Cena za jeden z dostępnych to 370 euro. Więc poddaję się.



Pomału zaczynam wyobrażać sobie jak moim autkiem jadę w letni, ciepły dzień na przejażdżkę, ale nie chcę zbytnio się rozmarzyć, bo wizja zakończenia tego remontu nie jest jeszcze taka bliska. Zwykle zacząć jest trudno, ale zakończenie też oznacza mnóstwo drobnej czasochłonnej pracy jakim jest na przykład składanie auta, a więc wnętrze, listwy, inne drobiazgi, które łatwo jest zdemontować, ale ponownie założyć jest dużo trudniej, zwłaszcza w starym aucie. Więc daję popłynąć swobodnie tej jednej myśli, temu marzeniu tylko przez chwilę, po czym szybko wracam do rzeczywistości i dalej z nadzieją czekam.

Dodaj komentarz

Bądź pierwszy!


wpDiscuz