Wiele razy spotykałam się z opinią, że jeśli już mieć stare auto to musi to być samochód niepowtarzalny, którego mało wyprodukowano, albo samochód należący do grupy aut luksusowych, albo auto sportowe, albo takie, którego już prawie nie ma. W rozmowach ludzie wymieniają najczęściej takie marki jak Mercedes nostalgicznie spoglądając w stronę W123 czy W124, a także Audi wspominając kultowe Audi Quattro czy BMW w tym słynnego rekina.



Czasami nasze myśli biegną do starych Opli i od razu przychodzi na myśl stara Ascona, Opel Commodore czy Opel GT. Wędrując myślami za ocean nie sposób nie wspomnieć o autach, takich jak Chevrolet Corvette, Ford Mustang czy Cadillac. Temat wydaje się niewyczerpany, bo aut które kochamy jest wiele.

 
Jednakże podczas rozmów przypominają się i inne auta, te wydawałoby się zwykłe, które przez wiele lat były z nami jak choćby Ford Sierra. Kiedy patrzyłam na ten samochód jeżdżący po naszych ulicach dwadzieścia lat temu, wydawał mi się taki nowoczesny, inny niż wszystkie w tamtym czasie. I pewnie nie byłam jedyną osobą, której wzrok przyciągały te auta. Były z nami wiele lat i nawet nie wiemy kiedy to się stało, że całkowicie zniknęły z naszych dróg. Wspominamy je z łezką w oku. Podobały się nam i nie raz przemknęła przez głowę myśl, że chciało się to auto mieć.


Zobaczyć w nich coś więcej….

 
Dominujący pogląd, że tylko auta drogie, rzadkie i w oryginalnym stanie są warte zatrzymania lub zainwestowania gotówki sprawia, że większość samochodów znika bezpowrotnie z naszych dróg. Czasami znajdzie się ktoś i zaopiekuje się samochodem często tym zwykłym, który niegdyś należał do tanich i popularnych. I uczyni to z pasji, z chęci uratowania właśnie tego wybranego przez siebie szczęśliwca.

 
Faktem jest, że niektóre auta są bardziej poszukiwane niż inne, a ich cena jest wysoka. Z tego też powodu, ci którzy prowadzą biznes zajmujący się odbudową starych aut, oraz wyszukiwaniem i sprowadzaniem cennych, unikatowych egzemplarzy, patrzą na auta pod kątem ich wartości rynkowej. Poszukują takich, co do których będą mieć pewność, że się sprzedadzą i na których można dobrze zarobić, a już przynajmniej nie stracić. I w zasadzie nie ma się co dziwić.


 
Jednak dla większości z nas stare auto jest czymś więcej, niż tylko lokatą kapitału. Mają one dla nas wartość emocjonalną, często są one częścią historii naszego życia. Są to auta, którymi jeździliśmy przez wiele lat albo dostaliśmy je od rodziców. Czasami kupujemy je, bo kojarzą się nam z dzieciństwem, młodością. Wybieramy właśnie to, bo takim jeździł ojciec czy dziadek, bo kojarzą nam się z czasami, w których fajnie nam się żyło. Czasami szukamy auta, które ma tyle samo latek co my. Można razem się starzeć:)



Za przykład może służyć wypowiedź jednego z uczestników programu TVN Turbo „Kup i zrób”, na pytanie „Dlaczego kupiłeś właśnie ten samochód?” skierowane do właściciela ślicznego czerwonego Passata B1 z 1974 roku, odpowiedział „Kupiłem, bo takim właśnie jeździł mój tata”.



Niektórzy podejmują decyzję o zakupie starego auta z  zaciekawienia, mody, czy chęci posiadania youngtimera.
Ostatnio coraz częściej widzę w mieście, w którym mieszkam, małe Fiaciki. Przybywa ich z każdym miesiącem. Do niedawna jeszcze widywałam tylko jednego białego Maluszka, a ostatnio udało mi się spotkać zielonego i czerwonego. Ślicznie wyglądały jadąc po mieście. Nie są to samochody drogie, a naprawdę w ostatnim czasie są poszukiwane przez wiele osób.



Moim zdaniem każde auto ma swoje walory i swój niepowtarzalny design. Wcale nie musi być wysokiej klasy. Najważniejsze, żeby stanowiło wartość dla właściciela i dawało mu radość. Było nie tylko samochodem, ale hobby i pomysłem na spędzanie wolnego czasu (zloty, rajdy, spotkania w klubach). Ważne, żeby dawało wiele radości z użytkowania. Nawet jeśli będzie kapryśne i zawodne, właściciel mu wszystko wybaczy.


Jest ich coraz mniej…


Tu muszę koniecznie napisać o mojej Omedze. Moja Omega A, jak już pisałam była kompletnie zardzewiała. Omegi były dobrymi autami, ale właśnie z powodu tej rdzy trafiały na złom. Z powodu korozji były nietrwałe blacharsko i przez to niewiele się ich zachowało. Ja w swoim mieście ostatni raz widziałam Omegę A w zeszłym roku. Było to ładne auto w kolorze srebrnoszarym z silnikiem Diesla, jednak bardzo skorodowane.



Tego roku już jej nie spotkałam i takim oto sposobem chyba tylko moja w mieście się ostała. Na razie jest jeszcze w naprawie, ale niedługo już będę mogła zasiąść za kierownicą. Omeg A już prawie nie ma. Możliwe, że tego powodu ich wartość może z czasem mocno wzrosnąć. Chociaż nie to zdecydowało, że zatrzymałam ten samochód. I właśnie dzięki pasjonatom kierującym się niezrozumiałymi dla innych decyzjami, wiele aut dostaje swoją szansę.



Posłuchaj ich głosu, popatrz na nie… Przypomnij dawne dni…

Kochajmy stare samochody…

Dodaj komentarz

Bądź pierwszy!


wpDiscuz