W czerwcu moje auto jest wreszcie lakierowane. To co miało wcześniej być zrobione przed lakierowaniem, czyli całe podwozie, jest już ukończone. Teraz ten piękny etap, którego końcowym rezultatem jest nowy, błyszczący kolor.



Patrzę na moje pomalowane autko i nie mogę oderwać oczu. Jest prawie takie samo jak niegdyś, gdy zajechało pod mój dom mając niespełna 10 lat. Było lśniące, czyste i w środku niezniszczone. Jak to się stało, że przez kolejne lata użytkowania ucierpiało tak bardzo, że musiało tu trafić? Jeszcze raz przyznaję przed sobą, że to moja wina. Powracam jednak zaraz od tych myśli do rzeczywistości jaka jest teraz. To znacznie lepsze, niż rozpamiętywanie.



Przyniosłam do warsztatu zakupione trzy lata temu sprężyny do bagażnika. Dostanie tej części było niełatwym zadaniem, ale udało się. Zwykłe siłowniki nie są tutaj stosowane. Ich rolę pełnią pręty nazywane sprężynami, które nie pozwalają klapie opadać.



Po kilkunastu dniach poszukiwań jednego z  zacisków hamulcowych, zapada decyzja o jego naprawie. Nigdzie nie można było znaleźć tej części.



Mój samochód mieni się w świetle wpadającego przez szyby letniego słońca, a ja się uśmiecham z nadzieją na coraz bliższe zakończenie tego długiego remontu.


Dodaj komentarz

Bądź pierwszy!


wpDiscuz