6
lipiec
2016
Z pamiętnika… początek lipca 2013
W warsztacie mechanicznym, gdzie zwykle naprawiam swoje drugie autko, uruchamiam samochód i próbuję trochę nim jeździć. Jest jakiś osłabiony, czuję się w nim niepewnie, ale muszę jeździć, by cokolwiek załatwić. Na początku od warsztatu do warsztatu z błagalnym pytaniem, czy ktoś zechce zająć się autem i je wybawić od rozsiadłej już prawie we wszystkich zakątkach korozji.
Oglądają auto, napotykam na zdziwienie i odmowę… a więc nikt…
Pomaga brat, jedziemy do naszego kolegi pytać i prosić… jest zgoda… za jakiś czas powie kiedy będę mogła postawić auto do roboty…
Dodaj komentarz
Bądź pierwszy!