Nowy Rok, nowy miesiąc, nowe plany… Wkroczyłam w ten nowy czas z moim noworocznym postanowieniem oraz nadzieją… że to właśnie tego lata wybiorę się moim odremontowanym autkiem na zlot starych samochodów, albo pojedziemy na długą wycieczkę…

Nie chcę już wspominać przeszłych chwil, tylko patrzeć jasno przed siebie mając te radosne myśli, że będzie właśnie tak jak marzę…

Tymczasem zima za oknem, ciemne wieczory i zastój… prace stanęły, nie robię nawet nowych fotek, bo byłyby takie same jak sprzed dwóch miesięcy, tylko auto bardziej zakurzone… Czekam więc…

W styczniu zapada decyzja, że tylne drzwi jednak są do wymiany. Szukam więc, przeglądam strony, obdzwaniam. Wyboru nie ma, wystawione na stronach drzwi są sfotografowane z zewnętrznej strony, nie zobaczę wiele. W telefonie nieprzyjazny głos…

Czas schodzi na szukaniu… Najzwyczajniej nie potrafię już tych drzwi kupić, poddaję się. W końcu w warsztacie mi pomogli i ktoś przywiózł drzwi w dobrym stanie…

Auto stoi i czeka. Czekam i ja. Mija luty. Kolejna wiosna daje znać o sobie dłuższym dniem i przylotem ptaków. Jakby nieco weselej na świecie. Deszcz dzwoni w rynnach i na przemian słońce oświetla budynki, które mijam po drodze. Dziś idę piechotą. Jakoś tak…

W marcu drzwi zostają wstępnie założone. Wcześniej progi były spasowane z drzwiami od mojego auta, ale może to już w końcu nie ma znaczenia. W warsztacie sobie poradzą, a ja się nie znam.

Auto wygląda jakoś biednie. Zdjęta maska, na silniku kawałki wygłuszenia, kable i inne części dają przygnębiający widok. To pewnie w warsztacie normalka, ale ja już pewnie sama jestem przygnębiona…


Dodaj komentarz

Bądź pierwszy!


wpDiscuz