Elektrycznych problemów ciąg dalszy…

Musiałam wymienić akumulator
Po wymianie rozrusznika wydawało się, że wszystkie problemy z akumulatorem minęły i nic tylko jeździć.

Jednak te wszystkie rozładowywania i doładowywania nie pozostały bez wpływu na jego stan.

Akumulator bardzo wolno się ładował, ale za to szybko się rozładowywał. Taki stan rzeczy oczywiście rozciągnął się na czas kilku kolejnych miesięcy. W końcu doszło do sytuacji, że akumulator w ogóle nie trzymał prądu i nie pozostało nic innego jak tylko go wymienić.

Pewnego dnia tylko co naładowanym akumulatorem pojechałam prosto pod sklep motoryzacyjny. Wiedziałam już, że jak stanę, to nie odpalę. Że energii starczy tylko na pierwszy rozruch i dojazd. I tak się stało. Na parkingu przed sklepem, auto już nie odpaliło. Sprzedawca zrobił test. Na wydruku jak wół było napisane, że akumulator jest do wymiany. Wymieniłam więc na nowy. Znowu wróciłam do Boscha.Mając nadzieję, że tym razem wymiana akumulatora zakończyła już ostatecznie wszystkie problemy, jeździłam sobie tu i ówdzie nie akumulator-bosch obawiając się żadnych awarii. Tak jednak dobrze było tylko do czasu.

Pewnego poranka odpaliłam auto i pojechałam do pracy. Nic się nie działo. Nic nie zapowiadało, że po paru godzinach postoju moje kochane autko odmówi posłuszeństwa. Po prostu jak ręką odjął. Klik i koniec, żadnej reakcji. Do drogi było parę kroków. Taka poboczna szosa. Fajnie, że było z górki. Popchali, zapaliło, pojechałam do domu. To było trzydzieści kilometrów jazdy w totalnej niepewności. Po drodze od razu skręt na warsztat. Ale autko na warsztacie zapaliło jakby nigdy nic.

A więc nie jest przyczyną to, że nie pali na ciepłym. Ta sprawa już poza mną. To zupełnie coś innego, ale co znowu tym razem?
– Nic nie zrobię. Pod komputer nie podepnę, bo za stare. Trzeba szukać po omacku. Jak pali, to jeździć – odpowiedział mechanik.
– No ale jak jeździć, jak się boję, że sytuacja znowu się powtórzy… – zapytałam niepewnie.
– Nie jeździć daleko. Jak się coś wydarzy i auto przestanie palić, to przyprowadzić. Wtedy zobaczymy.



Migające ikonki ogrzewania
No tak, nie jeździć daleko. Czekać, aż się bardziej zepsuje. Jak któregoś dnia nie ruszy, to sprawa się wreszcie wyjaśni. Super. Więc mam się kręcić dosłownie koło domu.
I tak przez jakiś czas było. Aż w końcu stwierdziłam, że nic się nie dzieje i zaczęłam coraz śmielej oddalać się od miejsca zamieszkania. To tu, to tam. Autko sprawowało się bez zarzutu.
Ale to nie znaczyło, że problem zniknął. Problem był, tylko trzeba było czekać, aż da o sobie znać ze zdwojoną siłą.
Pewnego razu jechałam sobie jakby nigdy nic do pracy, gdy na desce rozdzielczej ukazały się migoczące ikonki ogrzewania. Zapalały się i gasły na zmianę. Potem się uspokoiły i zaczęły świecić tylko niektóre z nich.
Najwyższy czas na spotkanie z elektrykiem – pomyślałam. Potem zadzwoniłam i wyznaczył termin.
Za kilka dni znowu pojechałam autem do pracy. Ikonki ogrzewania zaczęły migać jak szalone. Zaniepokoiłam się. Na szczęście mam umówioną wizytę u elektryka. Nie będę nim jeździć, póki nie naprawię. No ale dziś muszę jeszcze wrócić z pracy i do tego muszę jeszcze pojechać na wymianę oleju, na którą umówiłam się kilka dni temu. Wymienię olej, a potem postawię do naprawy i wszystko będzie dobrze. W sumie to nie byłam mocno zmartwiona migającymi ikonkami, ale też wiedziałam, że lekceważyć tego nie można.



Na zmianę się zapalały to ikonka silnika, to oleju
Przyjechałam pod szkołę. Zaparkowałam. Poza wariującymi ikonkami ogrzewania na desce rozdzielczej, nic się nie działo.
Tego dnia po godzinie zajęć musiałam jechać jeszcze w inne miejsce. Wsiadłam do auta i moim oczom ukazała się zapalona ikonka oleju.
Kiedy widzisz zapalającą się ikonkę oleju, to zaczynasz wątpić. Ale ikonka zgasła, a ja musiałam się przemieścić półtora kilometra w jedną stronę, a potem jeszcze z powrotem. Po drodze zaczęły się dziać dziwne rzeczy. Ikonka oleju zapaliła się ponownie, po czym znowu zgasła. Następnie zapaliła się ikonka hamulca.
Patrzyłam na deskę rozdzielczą i ogarniał mnie niepokój. Bo ikonki ogrzewania jawiły mi się jakieś niezbyt ważne, ale te…
Pierwsza myśl, że to pewnie elektryka siada coraz bardziej… ale czy na pewno tylko to?
W drodze powrotnej zapaliła się na czerwono ikonka silnika, po czym zgasła. Przyznam, że w pewnym momencie nie wiedziałam, czy dalej jechać. Zwątpiłam. Za chwilę na zmianę się zapalały to ikonka silnika, to oleju.



Jakoś pokonałam te półtora kilometra drogi powrotnej. Stanęłam na szkolnym parkingu i zastanawiałam się co dalej robić. Muszę sprawdzić poziom oleju – postanowiłam. Jestem prawie pewna, że będzie trzeba dolać. Wyciągnęłam z bagażnika nowy olej przygotowany na wymianę. Otworzyłam maskę. Doleję trochę… Tylko, że… w silniku był dobry poziom oleju…
To nic innego jak elektryka, przemknęło mi przez myśl. Ale znowu się pojawiły wątpliwości.




Podświadomie czułam, że nie może nic złego dziać się z silnikiem. Jednak mając na uwadze zapalające się ikonki zaczęłam się bać coraz bardziej. Przede mną przecież był jeszcze kawałek drogi do domu.
Zadzwoniłam spanikowana do mechanika. Przypomniałam, że dzisiejszego popołudnia jestem umówiona na wymianę oleju. Po czym opowiedziałam co w czasie drogi mi się przydarzyło.
– Nie wiem co dalej robić. Czy jechać czy nie jechać? Czy jednak ktoś powinien przyjechać i zobaczyć co z autem, bo boję się o silnik – mówiłam.

Mechanik spokojnym głosem zadał kilka pytań odnośnie ikonek, po czym stwierdził, że nie jest to groźne i mogę spokojnie przyjechać pod warsztat, a wtedy on zobaczy.

I znowu trzydzieści kilometrów jazdy w totalnej niepewności. I znowu się udało.



Nie ma ładowania
Podjechałam pod warsztat.

– Otworzy pani maskę – poprosił mechanik.
Nachylił się, popatrzył, coś tam sprawdził.
– Musi pani koniecznie jechać do elektryka. Trzeba sprawdzić ładowanie. W aucie nie ma ładowania.


– Ładowanie? Zapytałam niedowierzającym głosem. Przecież wszystko jest dobrze. Niedawno
kupiłam nowy akumulator. I od razu zrobiło mi się głupio, bo co ma do tego nowy akumulator.
Mechanik spojrzał na mnie, lekko się uśmiechnął, po czym powiedział:
– Nigdzie pani nie jeździ. Samochód powinien być natychmiast odstawiony do elektryka. Potem pani przyjedzie i wymienimy olej.
Aha, do elektryka. Za dwa dni mam akurat termin. Jeny jak dobrze się składa. Jak dobrze, że w zeszłym tygodniu od razu zadzwoniłam jak tylko ikonki zaczęły się mienić. Nie wiedziałam jeszcze wtedy, że może być taki problem i w tak szybkim czasie. Po prostu chciałam sprawdzić i ewentualnie naprawić coś, co może mogłoby sprawić kiedyś kłopoty. A tu siadło ładowanie.



Auto naprawione
Nie zaprowadziłam od razu do elektryka. Postawiłam w garażu i podłączyłam prostownik. Mam nadzieję, że starczy prądu na dojazd do warsztatu. Skoro pokonałam trzydzieści kilometrów drogi powrotnej, to do warsztatu też dojadę.
W warsztacie naprawiono wszystkie migające ikonki. Naprawiono ładowanie. Przyczyną braku ładowania były uszkodzone diody alternatora.



Jeśli chodzi o migające ikonki to przyczyną był bałagan w kablach. W miejscu nad pedałami jest otwór, który powinien być zaślepiony, gdyż zakrywa kostki elektryczne i kable. Podczas remontu zaślepka zgubiła się i nie można jej nigdzie kupić. Nie było zatem czym zakryć dość sporego otworu. Doszło do takiej sytuacji, że kable wcześniej ułożone i zabezpieczone poluzowały się i zaczęły wypadać.
Spowodowało to plątanie się kabli, wypinanie z kostek. Kable wypadały na pedały, a ja próbowałam pakować je z powrotem do tego otworu. Wiedziałam, że muszę coś z tym zrobić, bo na dłuższą metę nie da się tak jeździć. Po prostu otwór musi być zakryty, ale kupienie tej osłony graniczy z cudem.
W warsztacie uporządkowano kable, podpięto je i zabezpieczono tak, żeby nie wypadały. Polecono mi szukać tej osłony, bo tylko to jest najlepszym zabezpieczeniem. Tylko gdzie ją znaleźć?




Przy okazji wymieniono żaróweczkę odpowiedzialną za podświetlanie wyświetlacza. Odkąd pamiętam nigdy się nie palił. Przez wiele lat myślałam, że po prostu nie jest podświetlany, aż któregoś razu zobaczyłam w takiej samej Omedze świecący się wyświetlacz. Poprosiłam w warsztacie, żeby przy okazji także i to naprawili. Taki świecący się po raz pierwszy malutki ekran sprawił mi wiele radości.

Naprawa zakończona, teraz mogłam pojechać na wymianę oleju.

IMG-2693

Dodaj komentarz

Bądź pierwszy!


wpDiscuz