O mnie
Moja pasja to motoryzacja...Moja przygoda z autami zaczęła się w dzieciństwie. Mój ojciec miał starego Moskwicza i skuter Osę, które ciągle się psuły, a ojciec je nieustannie naprawiał. Po pracy spędzał całe popołudnia i wieczory w garażu pełnym samochodowych części i charakterystycznego zapachu smaru. Zapach ten pamiętam do dziś. Ojciec często zabierał mnie ze sobą. Podczas gdy on naprawiał i sprzątał, coś majstrował, ja bawiłam się obserwując zmagania ojca z kapryśnym autem i skuterem. Ojciec chętnie mi pokazywał co do czego służy i opowiadał co robi, choć ja prawdę mówiąc niewiele z tego rozumiałam.
Czas leciał, ja wydoroślałam. Ojciec sprzedał skuter, a potem i Moskwicza. Kupił nowsze auto. Ja zajęłam się szkołą i swoimi sprawami. Nie byłam już dzieckiem, nie bawiłam się na podwórku. Więcej czasu spędzałam z przyjaciółmi. Zajęłam się nauką i innymi jak mi się wydawało ważnymi sprawami. Trochę pisałam wiersze. Zamiłowanie do pisania ma odzwierciedlenie w tym blogu, który jest w wielu momentach trochę literacki. A więc pisałam wiersze, malowałam obrazy, ale obrazy pozostały na ścianach mojego mieszkania i znajomych, a wiersze szły do szuflady.
Choć przez lata motoryzacja nie stanowiła centrum moich zainteresowań, to mimo to samochody zawsze przyciągały moją uwagę. Zatrzymywałam się przy interesującym aucie na ulicy, chętnie oglądałam samochody, którymi chwalili się moi znajomi, sama szukałam auta dla siebie, lubiłam rozmowy na tematy związane z motoryzacją. Wszystkie auta, jakie kiedykolwiek miałam, fotografowałam, zostawiając zdjęcie na pamiątkę w albumie.
W 2012 roku kupiłam kolejne auto i jako, że poprzednie było naprawdę stare i zardzewiałe miało niebawem trafić na złom. Autem jeździłam 12 lat. Nie wiedziałam, że tak ciężko będzie się rozstać i tu zaczyna się historia tego bloga…
CO O MNIE JESZCZE?
Nazywam się Teresa Szestakowska. Mieszkam w małym mieście na Warmii i Mazurach. Ukończyłam filologię angielską. Do niedawna pracowałam z dziećmi i młodzieżą. Moją pasją są stare auta. Moje zainteresowania nie mają nic wspólnego z zawodem, który wykonywałam, ale może to i lepiej, bo po ciężkim dniu pracy chętnie wracałam do czegoś zupełnie innego. Zasiadałam do lektury moich ulubionych gazet, pisania bloga, albo szłam do garażu, zupełnie jak kiedyś mój ojciec.
Obecnie zakończyłam już aktywność zawodową i mając zdecydowanie więcej czasu mogę go poświęcić rozwijaniu swoich zainteresowań i zajęciem się w pełni tym, co tak bardzo kocham.
CIEKAWA HISTORIA
Przez lata żyliśmy w przekonaniu, że w naszej rodzinie był stary Moskwicz, niedawno (listopad 2016) okazało się, że był to faktycznie stary Opel Kadett. Po wielu latach odnaleziona stara umowa sprzedaży naszego autka, pokazała nam, że jeździliśmy wspaniałym starym autkiem, przedwojennym Oplem Kadettem https://motodziadki.pl/stary-opel-kadett-i/stary-opel-kadett/