Stare, kapryśne… czyli jak moje kochane autko dzisiaj zrobiło mnie w trąbę i o ludziach, którzy mi pomogli lub pomóc się bali…
Dzisiejszy dzień przyniósł nieoczekiwane zdarzenie, które zupełnie pogmatwało przedpołudniowe plany. Wyprowadziłam auto, moją starowinkę z garażu i nie wyłączając silnika wysiadłam, żeby zamknąć garażowe drzwi. Nie wiem jak to się stało, ale drzwi od samochodu po prostu wyślizgnęły mi się z ręki i lekko przymknęły. To jednak wystarczyło, żeby zamek obsunął się i złapał wszystkie…